Ikonografia Fryderyka Chopina

Wstęp

Wortal ten jest poświęcony ikonografii chopinowskiej w malarstwie, rysunku, grafice, rzeźbie, medalierstwie i plakacie. Założeniem autora było stworzenie panoramicznego przeglądu dzieł dedykowanych Fryderykowi Chopinowi, począwszy od najwcześniejszych portretów kompozytora z natury, skończywszy na współczesnej twórczości plastycznej. Punktem wyjścia do rozważań było przedstawienie wyglądu Chopina na podstawie zachowanych źródeł pisanych, dagerotypów i masek pośmiertnych.

Większość zagadnień, dotyczących rysunku, malarstwa, medalierstwa i plakatu, zostało omówionych w oparciu o istniejącą literaturę, z uwzględnieniem najnowszych badań i odkryć. Natomiast szeregowaniu prac z zakresu rzeźby towarzyszyła kwerenda prasowa i internetowa oraz spotkania i rozmowy z twórcami. Zapoznanie się ze wszystkimi obiektami stanowi pracę na wiele lat, zatem siłą rzeczy kolejne rozdziały nie wyczerpują w pełni poruszanej problematyki. Ukazują one skalę, z jaką ikonografia chopinowska wkroczyła do wszystkich dziedzin sztuk wizualnych i stanowią impuls do podjęcia pogłębionych badań na ten temat.

W przeglądzie uwzględniono dzieła twórców polskich, jak i obcych. Przewaga tych ostatnich jest widoczna w przypadku portretów Chopina z natury, co tłumaczy się dozgonnym pobytem kompozytora na obczyźnie. Natomiast po śmierci Chopina ikonografia jego osoby pojawia się głównie w twórczości artystów polskich. Nawet w przypadku zagranicznych pomników kompozytora, ich projekty najczęściej wykonywali polscy rzeźbiarze, przygotowując je na zamówienie organizacji polonijnych.

Ograniczenie przeglądu dzieł, powstałych za życia kompozytora, wyłącznie do prac artystów polskich oznaczałoby rezygnację z wielu znakomitych realizacji obcych, stanowiących niejednokrotnie trzon ikonografii chopinowskiej. Z kolei dokładne prześledzenie recepcji postaci Chopina i jego sztuki w plastyce zagranicznej wydaje się niewykonalne, choćby ze względu na brak odpowiedniej literatury.

Wobec powyższego wybór dzieł, podlegających szczegółowym opisom i interpretacjom czy zaledwie wzmiankowanych, poprzedziła niezbędna selekcja. W efekcie zostały omówione prace, które wpisują się w jedną z czterech – umownie przyjętych i często wzajemnie przenikających się – kategorii.

Pierwsza z nich obejmuje dzieła o wybitnej, niekwestionowanej wartości artystycznej. W kategorii drugiej znajdują się portrety wysoko (lub przeciwnie – nisko) oceniane przez samego Chopina oraz dzieła w jakiś szczególny sposób związane z jego życiem. Kategorię trzecią stanowią prace o dużym oddziaływaniu społecznym i uchodzące za ważne z punktu widzenia znacznej liczby odbiorców. Czwarta wreszcie kategoria obejmuje dzieła o niezwykłych, często dramatycznych dziejach, przez co obiekty te stają się bardzo cenne dla ikonografii chopinowskiej.

Na treść wortalu znacząco wpłynęły obchody Roku Chopinowskiego 2010, bogate w liczne wydarzenia artystyczne, w tym – dotyczące bezpośrednio ikonografii kompozytora. Odsłaniano nowe pomniki, wybijano okolicznościowe medale, organizowano konkursy na plakat. W ramach jubileuszu odbyło się wiele wystaw, a na rynku ukazały się nowe publikacje i pięknie ilustrowane albumy.

Ważnym wydarzeniem było otwarcie nowej multimedialnej ekspozycji w Muzeum Fryderyka Chopina w Warszawie. Niestety jeśli chodzi o ikonografię kompozytora, smuci fakt, że w murach Zamku Ostrogskich próżno szukać choćby jednej rzeźby Chopina, a przebogatą – i zajmującą przecież niewiele miejsca – kolekcję chopinowskich medalionów i plakiet reprezentuje samotnie praca Bovy’ego. Taką koncepcję Muzeum zaproponowali architekci pracowni Migliore+Servetto z Mediolanu, których projekt wyłoniono drogą międzynarodowego konkursu. W rezultacie pozostaje jedynie nadzieja, iż eksponaty znajdujące się w posiadaniu czy depozycie Muzeum, będą prezentowane na wystawach czasowych.

Niepokoić może niestaranność w przygotowaniu niektórych najnowszych publikacji. W książkach i artykułach wciąż pojawia się sporo nieścisłości dotyczących autorstwa, datowania i określania technik, w których wykonano dzieła przedstawiające Chopina. W Roku Chopinowskim na podstawie jednego z albumów została przygotowana wystawa, powielająca błędy z książki, a goszcząca w gmachach oper filharmoniach, bibliotekach oraz setkach ośrodków kultury w całej Polsce. Sytuacja ta nie powinna mieć miejsca, zwłaszcza gdy większość ilustracji udostępnia autorom: NIFC, TiFC i Muzeum Fryderyka Chopina.

Powyższych informacji nie przytoczono z zamiarem piętnowania autorów (stąd nie padają żadne nazwiska). Stanowią one raczej przykład na to, iż sprawy ikonografii chopinowskiej są traktowane często marginalnie i giną w bezmiarze tematów, dotyczących muzyki Mistrza, dziejów jego życia, korespondencji itp.

Zbieranie materiałów zaowocowało obserwacją zjawiska kontrowersyjnych prób zestawiania muzyki Chopina i jego wizerunku z popkulturą. Niech będzie wolno wyrazić opinię, że porównywanie sztuki największego polskiego kompozytora z wytworami współczesnego przemysłu muzycznego jest zawoalowanym hołdem dla pychy i arogancji osób reprezentujących wspomniany przemysł. Oczywiście samozwańczy artyści, uprawiający samozwańczą sztukę, zawsze będą przeświadczeni o swej wielkości. Czy należy jednak utwierdzać ich w tej wierze? Pozostawać w milczącej aprobacie, godząc się na ekspansję – nie popartej osiągnięciami twórczymi – muzycznej megalomanii?

Omawiana w rozdziale o plakacie praca Piotra Micherewicza mogłaby wywołać dyskusje podobne tym, które towarzyszyły pierwszej edycji imprezy Nagroda Muzyczna „Fryderyk”, organizowanej przez polską branżę fonograficzną. W 1995 roku jako trofeum dla wyróżnionych posłużyła statuetka, zaprojektowana przez Marka Kijewskiego. Przedstawiała ona karykaturę kompozytora z kolczykiem w uchu i ciężkich butach (tzw. glanach), noszonych przez członków subkultur młodzieżowych. Tak drastyczna deformacja wizerunku Chopina wywołała skandal i bojkot imprezy przez środowisko muzyków „klasycznych” i melomanów. Następnej edycji Fryderyków towarzyszyła już statuetka Doroty Dziekiewicz-Pilich. Rzeźbę wybrano drogą konkursu, na który nadesłano około osiemdziesięciu prac. Pomimo iż regulamin nie zabraniał portretowania Chopina, zwycięska statuetka sylwetki kompozytora już nie przedstawiała[1].

Przykład ten skłania do podjęcia odwiecznej i nie rozstrzygniętej refleksji na temat: gdzie przebiegają granice sztuki? W przypadku muzyki Chopina na straży jej właściwej interpretacji stoją wybitni pedagodzy fortepianu i krytycy. W przypadku lawinowo tworzonych wizerunków kompozytora w sztukach plastycznych, o ich losach decydują werdykty organizowanych konkursów i – jak zwykle – opinie i przyzwolenie społeczeństwa. O ile jednak istnienie utworu muzycznego, nawet zarejestrowanego na płycie, jest ulotne (podążając za Ingardenem – intencjonalne), o tyle dzieła plastyczne posiadają swój byt materialny. Należałoby zatem sobie życzyć, aby przynajmniej do przestrzeni publicznej trafiały dzieła wybitne, i by to one kształtowały świadomość odbiorcy w zakresie ikonografii chopinowskiej.



[1] Na podstawie wywiadu z Dorotą Dziekiewicz-Pilich (12.05.2010).

Copyright © 2015. All Rights Reserved