Ikonografia Fryderyka Chopina

Maski pośmiertne

Aż do lat osiemdziesiątych XX wieku wśród chopinologów utrzymywało się przekonanie, że w dniu śmierci kompozytora rzeźbiarz Jean-Baptiste–Auguste Clesinger zdjął dwa negatywy maski pośmiertnej. Pierwszy z nich, pozostający u twórcy, miał zaginąć, natomiast kilka pozytywów drugiego weszło w posiadanie rodziny i przyjaciół kompozytora.

Kiedy w połowie 1982 roku ogłoszono odkrycie nieznanej wersji maski, przechowywanej u potomków Mickiewicza, wybuchł zrozumiały entuzjazm, który szybko przeistoczył się w uczucie zawodu i niedowierzania. Okazało się, że wygląd twarzy Chopina tak znacząco odbiega od znanych wizerunków kompozytora, że zaczęto powątpiewać w wiarygodność odkrycia.

005004

O ile kwestię autentyczności rozstrzygnęła specjalistyczna ekspertyza, problem różnic w wyglądzie obu wersji masek pozostał otwarty. Jego rozwiązaniem zajął się Czesław Sielużycki, publikując w roku 1984 sensacyjne wyniki swych badań[1].

Sielużycki jest przekonany, że Clesinger sporządził negatywy masek w odstępie czterodniowym: pierwszy 17 października, kilka godzin po śmierci Chopina, drugi zaś najwcześniej 20 października, już po zabalsamowaniu ciała.

Nie wiadomo czy specjalizujący się w wykonywaniu marmurowych i gipsowych popiersi Clesinger miał doświadczenie w zdejmowaniu masek pośmiertnych. Można jedynie przypuszczać, że czynności tej nie lubił i unikał[2]. Przygotowanie odpowiedniej masy gipsowej, narzędzi oraz określenie właściwego momentu rozpoczęcia procesu odlewu wymagało dużej wiedzy, wprawy i sprzyjających warunków pracy. Tymczasem Clesinger działał w pośpiechu, ponaglany napływem przyjaciół zmarłego, pragnących go pożegnać. Ekspertyzy materiału wykazały niewłaściwy dobór  proporcji zaprawy oraz brak precyzji w jej nakładaniu. Na domiar złego prace rozpoczęto zbyt wcześnie, przed wystąpieniem niezbędnego stężenia pośmiertnego. 

W efekcie popełnionych błędów w pierwszej wersji maski wystąpiły poważne zniekształcenia okolicy nosa, brwi i ust oraz liczne zagłębienia, dziury i naddatki gipsu. Deformacje twarzy były tak duże i rażące, że Clesinger – czy to w przypływie samokrytyki, czy na skutek nacisków osób zainteresowanych – nie próbował dokonać retuszy, lecz sporządził nowy egzemplarz maski.

006008

Niestety okoliczności związane z przygotowaniem pogrzebu sprawiły, że czynność tę można było wykonać dopiero cztery dni później. Tym razem Clesinger dołożył wszelkich starań, aby wynik jego pracy był zadowalający. Pomijając drastyczne opisy specjalnego odrutowania, podtrzymującego opadającą żuchwę, należy przyjąć, że twórca sporządził odmienną masę plastyczną oraz wybrał lepszą technikę jej nakładania.

007

Skomplikowany i precyzyjnie przeprowadzony zabieg przywrócił obliczu zmarłego prawdziwe proporcje i szlachetny wyraz. Techniczne niedoskonałości negatywu zostały zapewne poprawione, lecz nie było konieczności dokonania poważniejszych przeróbek.

Druga maska pośmiertna została rozpowszechniona w postaci oryginalnych pozytywów oraz ich niezliczonych kopii. Do najcenniejszych odlewów zalicza się tzw. pozytyw manchesterski, wykonany jako pierwszy i należący początkowo do uczennicy Chopina, Jane Stirling. Jego wartość podnosi fakt, iż mocą testamentu właścicielki z egzemplarza tego nigdy nie wykonano dalszych odlewów, co uchroniło maskę od zatarcia szczegółów i wyrazistości rysów. Procesu tego nie uniknęły kolejne znane pozytywy: krakowski, paryski i warszawski.

Bliższe i dalsze kopie maski pośmiertnej można oglądać w Polsce w szkołach muzycznych, filharmoniach i innych instytucjach. Sześć różnych egzemplarzy należy do Muzeum w Łazienkach, dwa – oprócz pozytywu warszawskiego – posiada Muzeum Fryderyka Chopina. Niestety wiele z tych kopii, wykonanych najczęściej przez anonimowych twórców, fałszuje wizerunek Chopina. Choć sporządzone na podstawie oryginalnych pozytywów, posiadają odmienne wymiary, a niedokładne opracowanie szczegółów sprawia, że nie oddają prawdziwych cech oblicza kompozytora.

Pamiętając o tych niedostatkach należy mieć świadomość, że nawet oryginalne pozytywy wymagały korekt i retuszy. Sielużycki uważa, że Clesinger, ujmując i dodając gipsu, ukształtował linie brwi oczu i ust oraz wypełnił zapadnięte policzki i okolice skroniowe. Stylizacje te były niezbędne, ponieważ już sam proces zdejmowania maski prowadził do nieuchronnych deformacji konturów – zwłaszcza  ust[3].

Pomimo pewnych niedoskonałości odlewów gipsowych, maska pośmiertna stanowi jednak najwierniejszy, naturalistyczny wizerunek ludzkiej twarzy. W tym kontekście rośnie ranga pozytywu pierwszej wersji maski. Choć jej walory artystyczne są niewielkie, stanowi ona cenny dokument historyczny. Pokazuje twarz Chopina, której wielu nie chce oglądać – wychudzoną i cierpiącą, mimo to prawdziwą. Liczne mankamenty techniczne i brak retuszy – dla jednych dyskwalifikujące, innym wydają się źródłem prawdy, esencją wiarygodnego przekazu.

Poza dwiema wersjami maski Clesinger wykonał w gipsie i brązie pośmiertne odlewy ręki Chopina. O ile nie wnoszą one wiele do ikonografii, są niezwykle cennym artefaktem oraz źródłem wiedzy na temat „aparatu wykonawczego” Chopina jako pianisty. Szerokość dłoni, jej rozpiętość oraz długość palców do dziś są źródłem specjalistycznych analiz oraz prywatnych dyskusji toczonych przez muzyków.

009



[1]Cz. Sielużycki, Prace chopinowskie rzeźbiarza Jean-Baptiste-Auguste Clesingera, „Rocznik Chopinowski” 1984, nr 16, s. 119-151.  

[2] Ibidem, s. 130.

[3] Ibidem, s. 134. Autor twierdzi, że wargi uległy spłaszczeniu i są nieco szersze niż za życia.


Copyright © 2015. All Rights Reserved